poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 3

Wydałam z siebie głośny pisk, a świat przed oczami zaczął mi wirować. Ten ktoś szybko zasłonił mi usta dłonią, żeby powstrzymać kolejne piski. Moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej.
-Nie drzyj się tak! To tylko ja.
Zdecydowanie kamień spadł mi z serca i poczułam ulgę, gdy tylko usłyszałam głos Ashley. Poczułam ulgę, a jednocześnie się we mnie gotowało. To  chore co jakiś idiota z nami wyprawia. Wyrwałam jej dłoń zakrywającą moje usta.

-Ja już mam tego serdecznie dosyć! To jest jakaś paranoja! Zaraz to załatwię! - powiedziałam i już zaczęłam otwierać drzwi i wychodzić na dwór, jednak Ashley mnie zatrzymała.
-Mądra jesteś?! A co jak to jest jakiś zboczeniec albo morderca!
-Nie obchodzi mnie to. - dodałam oschłym tonem.
-Lea, proszę, schowajmy się w łazience...

***
Nie wiem, która już minuta minęła jak siedziałyśmy w łazience. Ash siedziała na wannie i obgryzała paznokcie z nerwów nasłuchując każdego, najmniejszego odgłosu z poza łazienki. Ja siedziałam na toalecie i tylko modliłam się, by jak najszybciej stąd wyjść. Na dworze panowała zupełna cisza, było ciemno. Przez małe uchylone okienko w łazience wpadało światło księżyca, które trochę oświetlało podłogę i kran. Od małego bałam się ciemności i najchętnej zapaliłabym teraz tu światło.
-Pewnie on już pojechał... Ashley, wyjdźmy stąd. - zaproponowałam spoglądając na przyjaciółkę.
-Nie mamy stu procentowej pewności.
-Ale minęło już z pół godziny, jest cisza jak makiem zasiał. Wyjdźmy stąd.
Nagle Ashley złapała mnie za rękę nadal siedząc na wannie.
-Ciiii, słyszałaś to?


Postanowiłam wsłuchać się w odgłos za oknem. Jedyne co słyszałam to szczekanie psa mojego sąsiada.
-On szczeka, bo ktoś jest w twoim ogródku! - mówiła z przejęciem głośnym szeptem.
-Ashley! Nie daj się zwariować! Tam nikogo nie ma! On pewnie szczeka na jakiegoś kota.
Po chwili wyświetlacz telefonu Ashley się zaświecił. Dostała wiadomość.



Gdy tylko to odczytałyśmy usłyszałyśmy głośny huk dobiegający z mojego ogródka, który znajdował się za oknem od łazienki. Prawdopodobnie spadły belki, które układał Ashton przed wyjazdem. Teraz byłam pewna, że ktoś coś z nimi zrobił, bo same na pewno by nie spadły. Nie wiedziałam co robić i też się bałam, ale nie chciałam tego pokazywać Ashley. W jej oczach momentalnie pojawiły się łzy, ale starała się być nadal bardzo cicho. Sięgnęłam po chusteczki z kieszeni, by dać jej wytrzeć oczy, a jednocześnie z nimi wyciągnęłam moje zdjęcie z dzieciństwa, które włożyłam do kieszeni dziś rano. Było przeurocze, ale w tym momencie nie było mi nawet do śmiechu. Ashley cicho łkała, a ja wstałam z toalety i wzięłam głęboki oddech. Bałam się wyjść z łazienki i cieszyłam się, że byłyśmy w niej zamknięte na klucz, ale z drugiej strony tak bardzo Po chwili usłyszałyśmy kolejny odgłos, tym razem otwierającego się tarasu.

Czy ktoś próbuje wejść do środka? A jak on szuka mnie i Ashley i chce nas zabić?! Kim on jest? Po co tu przyszedł? Czy mnie okradnie? Ręce tak bardzo mi się trzęsły, nawet z nerwów nie mogłam złapać oddechu. Przykucnęłam pod drzwiami by widzieć przez szparę, gdzie chodzi ta osoba, ale niestety nic nie widziałam, było za ciemno. Nadal miałam nadzieję, że tylko się przesłyszałam, ale czułam, że tam ktoś był. Mijały kolejne minuty i wszystko nagle ucichło. A co jak on tam nadal jest?
Nie mamy się nawet z Ashley czym bronić. Delikatnie przekręciłam kluczyk od łazienki, pierwsze co chciałam zrobić to zapalić światło, ale wiem, że to mogłoby wszystko popsuć.
W całym domu panowała zupełna cisza. Było słychać tylko cykający zegarek w kuchni. Cały czas miałam nadzieję, że to tylko mój mózg stworzył sobie dźwięk otwierającego się tarasu. Moja mama twierdzi, że gdy się czegoś boimy nasz mózg tworzy różne rzeczy.

-Wychodzimy?- spojrzałam na Ashley a blondynka kiwnęła głową.

Pierwsze co zrobiłam to zapaliłam światło. Od razu odetchnęłam. Ciemności to dla mnie męczarnia. Opuściłyśmy łazienkę bardzo cicho i powoli. Najpierw udałam się do salonu sprawdzić czy wszystkie sprzęty takie jak telewizor czy Play Station 3 mojego brata są na swoim miejscu. Nic nie zniknęło, co sprawiło, że poczułam ulgę, nie wiem jak wytłumaczyłabym to mamie. Może faktycznie tylko sobie ubzdurałam te dźwięki. Nagle Ashley zawołała mnie. Poszłam w jej kierunku, a ona stała przy drzwiach wejściowych. Nacisnęła na klamkę, a drzwi bez problemu się otworzyły.
-Zobacz, były otwarte. -powiedziała do mnie.
-To niemożliwe! Jestem pewna, że zamykałam!
Zaczęłam panikować, pamiętałam nawet moment jak przekręcałam zamek w drzwiach i jak trzęsły mi się ręcę. To niemożliwe, że były otwarte.
-Może tak ci się tylko wydaje? Może zapomniałaś zamknąć tych drzwi i wiał mocniejszy wiatr, utworzył się przeciąg i..
-Ashley! Jestem tego pewna na sto procent! Po prostu ktoś był w tym domu! Wszedł tarasem, wyszedł tymi drzwiami.
W oczach Ashley pojawiły się łzy, ponownie zaczęła szlochać.
-Napisz do niego smsa. Zapytaj, czy był w domu.
Ashley przetarła oczy, co sprawiło, że rozmazała makijaż i wyjęła telefon.


Chwilę później dostała wiadomość:






Gdy Ashley odczytała wiadomość to stałam jak wryta.
-Nie wierzę... -odparłam i przeszła mnie gęsia skórka. Co za drań. Co za stalker. Ashley musi z nim skończyć bo on jest niebezpieczny! Nie bał się nawet wejść do czyjegoś domu. Martwię się o moją przyjaciółkę. Ashley miała bardzo smutną minę. Czułam, że potrzebuje czasu by wszystko sobie poukładać. Na jej miejscu dawno skończyłabym z nim pisać.
-Pójdę nam zrobić gorącej herbaty. Niedługo przyjedzie mama.

Ashley's POV
Gdy Lea udała się do kuchni wyjęłam telefon, by jemu odpisać. Nie wiedziałam nawet jak ubrać w słowa to co chciałam mu powiedzieć.Do tej pory pisałam z nim jak z najlepszym przyjacielem. Na początku naszej znajomości, czyli kilka miesięcy temu, traktowałam go z góry, wiedziałam, że z osobą, która nawet nie chciała się przedstawić nie ma co zawierać znajomości. Rodzice zawsze bardzo mnie przed tym ostrzegali. Ale z czasem On zaczął bardzo dobrze mnie rozumieć i mi pomagać. Znalazłam w nim wsparcie, a on we mnie. Kilka razy nawet zarwaliśmy oboje noce, by ze sobą pisać.  Byliśmy ze sobą bardzo blisko i zaczęłam się kiedyś zastanawiać czy on do mnie coś czuje. Wiedz ja potrzebowałam jego, a on mnie. Chciałam kiedyś go przytulić, a jednocześnie nienawidziłam go za to, jak się zachowywał i, że nie chciał mi powiedzieć kim jest.







Byłam już na skraju wytrzymalości, gdy napisałam do niego tego smsa. Po chwili dostałam odpowiedź.









Łzy zaczęły napływać do oczu a potem starannie ociekać po policzkach. Zaczęłam wystukiwać kolejną wiadomość, czułam w środku wszystkie możliwe emocje.





Gdy to napisałam wyłączyłam telefon. To koniec.
Po chwili przyszła Lea z dwiema herbatami. Gdy zauważyła mnie całą we łzach mocno mnie przytuliła.
-On niszczy mi życie...

18 komentarzy:

  1. Oooooo nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu <3 / @only_we_are

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że taki krótki xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku, świetne xx czekam ba kolejne rozdziały super na serio wow

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekałam na to, nudając się i na nareszcie świetny czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Rada na przyszłośc pisz dłuższe części, bo są zbyt interesujące żeby były aż tak krótkie. Pls next

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :) Kiedy następna część?
    ~ werciol

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na next, +mogłyby być trochę dłuższe:) x

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne. Oczywiście brak mi akcji w tym wszystkim.. ale jak wiadomo, wszystko musi się rozkręcić.

    OdpowiedzUsuń
  10. SUPER! @irish_ketchup

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak narazie bardzo mi się podoba. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetne! <3 Czekam na kolejny rozdział! xx

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG aż mam ciarki XD nie mogę się doczekać nexta !! :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Super. Normalnie razem z nimi bałam się. Mam tylko jedno pytanie: Skąd wzięłaś te obrazki z SMS-ami?

    OdpowiedzUsuń

Gdy dodajesz komentarz z anonima to podpisz się na końcu, żebym widziała, że nie komentuje jedna osoba. :) ~Paulina