Wydałam z siebie głośny pisk, a świat przed oczami zaczął mi wirować.
Ten ktoś szybko zasłonił mi usta dłonią, żeby powstrzymać kolejne piski.
Moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej.
-Nie drzyj się tak! To tylko ja.
Zdecydowanie kamień spadł mi z serca i poczułam ulgę, gdy tylko
usłyszałam głos Ashley. Poczułam ulgę, a jednocześnie się we mnie
gotowało. To chore co jakiś idiota z nami wyprawia. Wyrwałam jej dłoń
zakrywającą moje usta.
-Ja już mam tego serdecznie dosyć! To
jest jakaś paranoja! Zaraz to załatwię! - powiedziałam i już zaczęłam
otwierać drzwi i wychodzić na dwór, jednak Ashley mnie zatrzymała.
-Mądra jesteś?! A co jak to jest jakiś zboczeniec albo morderca!
-Nie obchodzi mnie to. - dodałam oschłym tonem.
-Lea, proszę, schowajmy się w łazience...
***
Nie wiem, która już minuta minęła jak siedziałyśmy w łazience. Ash
siedziała na wannie i obgryzała paznokcie z nerwów nasłuchując każdego,
najmniejszego odgłosu z poza łazienki. Ja siedziałam na toalecie i tylko
modliłam się, by jak najszybciej stąd wyjść. Na dworze panowała zupełna
cisza, było ciemno. Przez małe uchylone okienko w łazience wpadało
światło księżyca, które trochę oświetlało podłogę i kran. Od małego
bałam się ciemności i najchętnej zapaliłabym teraz tu światło.
-Pewnie on już pojechał... Ashley, wyjdźmy stąd. - zaproponowałam spoglądając na przyjaciółkę.
-Nie mamy stu procentowej pewności.
-Ale minęło już z pół godziny, jest cisza jak makiem zasiał. Wyjdźmy stąd.
Nagle Ashley złapała mnie za rękę nadal siedząc na wannie.
-Ciiii, słyszałaś to?
Postanowiłam wsłuchać się w odgłos za oknem. Jedyne co słyszałam to szczekanie psa mojego sąsiada.
-On szczeka, bo ktoś jest w twoim ogródku! - mówiła z przejęciem głośnym szeptem.
-Ashley! Nie daj się zwariować! Tam nikogo nie ma! On pewnie szczeka na jakiegoś kota.
Po chwili wyświetlacz telefonu Ashley się zaświecił. Dostała wiadomość.
Gdy tylko to odczytałyśmy usłyszałyśmy głośny huk dobiegający z mojego
ogródka, który znajdował się za oknem od łazienki. Prawdopodobnie spadły
belki, które układał Ashton przed wyjazdem. Teraz byłam pewna, że ktoś
coś z nimi zrobił, bo same na pewno by nie spadły. Nie wiedziałam co
robić i też się bałam, ale nie chciałam tego pokazywać Ashley. W jej
oczach momentalnie pojawiły się łzy, ale starała się być nadal bardzo
cicho. Sięgnęłam po chusteczki z kieszeni, by dać jej wytrzeć oczy, a
jednocześnie z nimi wyciągnęłam moje zdjęcie z dzieciństwa, które
włożyłam do kieszeni dziś rano. Było przeurocze, ale w tym momencie nie
było mi nawet do śmiechu. Ashley cicho łkała, a ja wstałam z toalety i
wzięłam głęboki oddech. Bałam się wyjść z łazienki i cieszyłam się, że
byłyśmy w niej zamknięte na klucz, ale z drugiej strony tak bardzo Po
chwili usłyszałyśmy kolejny odgłos, tym razem otwierającego się tarasu.
Czy ktoś próbuje wejść do środka? A jak on szuka mnie i Ashley i chce
nas zabić?! Kim on jest? Po co tu przyszedł? Czy mnie okradnie? Ręce tak
bardzo mi się trzęsły, nawet z nerwów nie mogłam złapać oddechu.
Przykucnęłam pod drzwiami by widzieć przez szparę, gdzie chodzi ta
osoba, ale niestety nic nie widziałam, było za ciemno. Nadal miałam
nadzieję, że tylko się przesłyszałam, ale czułam, że tam ktoś był.
Mijały kolejne minuty i wszystko nagle ucichło. A co jak on tam nadal
jest?
Nie mamy się nawet z Ashley czym bronić. Delikatnie
przekręciłam kluczyk od łazienki, pierwsze co chciałam zrobić to zapalić
światło, ale wiem, że to mogłoby wszystko popsuć.
W całym domu
panowała zupełna cisza. Było słychać tylko cykający zegarek w kuchni.
Cały czas miałam nadzieję, że to tylko mój mózg stworzył sobie dźwięk
otwierającego się tarasu. Moja mama twierdzi, że gdy się czegoś boimy
nasz mózg tworzy różne rzeczy.
-Wychodzimy?- spojrzałam na Ashley a blondynka kiwnęła głową.
Pierwsze co zrobiłam to zapaliłam światło. Od razu odetchnęłam.
Ciemności to dla mnie męczarnia. Opuściłyśmy łazienkę bardzo cicho i
powoli. Najpierw udałam się do salonu sprawdzić czy wszystkie sprzęty
takie jak telewizor czy Play Station 3 mojego brata są na swoim miejscu.
Nic nie zniknęło, co sprawiło, że poczułam ulgę, nie wiem jak
wytłumaczyłabym to mamie. Może faktycznie tylko sobie ubzdurałam te
dźwięki. Nagle Ashley zawołała mnie. Poszłam w jej kierunku, a ona stała
przy drzwiach wejściowych. Nacisnęła na klamkę, a drzwi bez problemu
się otworzyły.
-Zobacz, były otwarte. -powiedziała do mnie.
-To niemożliwe! Jestem pewna, że zamykałam!
Zaczęłam panikować, pamiętałam nawet moment jak przekręcałam zamek w
drzwiach i jak trzęsły mi się ręcę. To niemożliwe, że były otwarte.
-Może tak ci się tylko wydaje? Może zapomniałaś zamknąć tych drzwi i wiał mocniejszy wiatr, utworzył się przeciąg i..
-Ashley! Jestem tego pewna na sto procent! Po prostu ktoś był w tym domu! Wszedł tarasem, wyszedł tymi drzwiami.
W oczach Ashley pojawiły się łzy, ponownie zaczęła szlochać.
-Napisz do niego smsa. Zapytaj, czy był w domu.
Ashley przetarła oczy, co sprawiło, że rozmazała makijaż i wyjęła telefon.
Chwilę później dostała wiadomość:
Gdy Ashley odczytała wiadomość to stałam jak wryta.
-Nie wierzę... -odparłam i przeszła mnie gęsia skórka. Co za drań. Co
za stalker. Ashley musi z nim skończyć bo on jest niebezpieczny! Nie bał
się nawet wejść do czyjegoś domu. Martwię się o moją przyjaciółkę.
Ashley miała bardzo smutną minę. Czułam, że potrzebuje czasu by wszystko
sobie poukładać. Na jej miejscu dawno skończyłabym z nim pisać.
-Pójdę nam zrobić gorącej herbaty. Niedługo przyjedzie mama.
Ashley's POV
Gdy Lea udała się do kuchni wyjęłam telefon, by jemu odpisać. Nie
wiedziałam nawet jak ubrać w słowa to co chciałam mu powiedzieć.Do tej
pory pisałam z nim jak z najlepszym przyjacielem. Na początku naszej
znajomości, czyli kilka miesięcy temu, traktowałam go z góry,
wiedziałam, że z osobą, która nawet nie chciała się przedstawić nie ma
co zawierać znajomości. Rodzice zawsze bardzo mnie przed tym ostrzegali.
Ale z czasem On zaczął bardzo dobrze mnie rozumieć i mi pomagać.
Znalazłam w nim wsparcie, a on we mnie. Kilka razy nawet zarwaliśmy
oboje noce, by ze sobą pisać. Byliśmy ze sobą bardzo blisko i zaczęłam
się kiedyś zastanawiać czy on do mnie coś czuje. Wiedz ja potrzebowałam
jego, a on mnie. Chciałam kiedyś go przytulić, a jednocześnie
nienawidziłam go za to, jak się zachowywał i, że nie chciał mi
powiedzieć kim jest.
Byłam już na skraju wytrzymalości, gdy napisałam do niego tego smsa. Po chwili dostałam odpowiedź.
Łzy zaczęły napływać do oczu a potem starannie ociekać po policzkach.
Zaczęłam wystukiwać kolejną wiadomość, czułam w środku wszystkie możliwe
emocje.
Gdy to napisałam wyłączyłam telefon. To koniec.
Po chwili przyszła Lea z dwiema herbatami. Gdy zauważyła mnie całą we łzach mocno mnie przytuliła.
-On niszczy mi życie...
Oooooo nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu <3 / @only_we_are
OdpowiedzUsuńSzkoda że taki krótki xx
OdpowiedzUsuńJejku, świetne xx czekam ba kolejne rozdziały super na serio wow
OdpowiedzUsuńCzekałam na to, nudając się i na nareszcie świetny czekam na next
OdpowiedzUsuńRada na przyszłośc pisz dłuższe części, bo są zbyt interesujące żeby były aż tak krótkie. Pls next
OdpowiedzUsuńNom , przydało by się
UsuńSuper :) Kiedy następna część?
OdpowiedzUsuń~ werciol
Świetny :*
OdpowiedzUsuńŚwietny. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńczekam na next, +mogłyby być trochę dłuższe:) x
OdpowiedzUsuńŚwietne. Oczywiście brak mi akcji w tym wszystkim.. ale jak wiadomo, wszystko musi się rozkręcić.
OdpowiedzUsuńSUPER! @irish_ketchup
OdpowiedzUsuńJak narazie bardzo mi się podoba. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! <3 Czekam na kolejny rozdział! xx
OdpowiedzUsuńOMG aż mam ciarki XD nie mogę się doczekać nexta !! :D
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńNext !
OdpowiedzUsuńSuper. Normalnie razem z nimi bałam się. Mam tylko jedno pytanie: Skąd wzięłaś te obrazki z SMS-ami?
OdpowiedzUsuń