Lea's POV
Zapadał zmierzch, gdy wróciłyśmy do domu.Otworzyłam drzwi z klucza. Mój dom był mały, skromny, ale bardzo przytulny. Od kiedy się urodziłam, do teraz praktycznie nic się tu nie zmieniło. Na szczęście mama dbała o wszystko tak, by remont nie był potrzebny. Drobne naprawy wykonywał czasami Ashton. Jedyny pokój, który wymagał remontu był moim pokojem. Myślałam, że Ash mi w tym pomoże, ale on wyjechał. Co oznacza kolejny miesiąc męczenia się z odpadającą tapetą i skrzypiącym łóżkiem.
- Jesteśmy! – krzyknęłam od progu, przepuszczając Ashley w drzwiach.
- Witajcie, dziewczynki – mama złapała za chustkę i szybkim krokiem ruszyła do wyjścia.
- Już wychodzisz, mamo? – spytałam, odprowadzając ją wzrokiem.
- Tak, dziś mam nocną zmianę w aptece. Wrócę koło północy. Obiad jest w garnku, wystarczy podgrzać. To pa, pa!
Zamknęła za sobą drzwi. Już odeszłyśmy, gdy nagle drzwi znowu się otworzyły.
– A, zapomniałabym! Przyszła jakaś paczka od ojca, Lea! Jestem ciekawa, jaki tym razem szajs ci przysłał!
Wskazała na niewielką paczkę i wybiegła szybko, trzaskając drzwiami.
- A swoją drogą, jak tam z twoim tatą? – spytała Ashley, siadając na kanapie. Chwyciłam paczkę i usiadłam obok.
- Ehh… nawet nic mi nie mów. Mam go w dupie tak jak on ma mnie. Nawet nie interesuje mnie, co u niego słychać. Od kiedy zostawił nas 16 lat temu dla innej… a ja miałam tylko roczek. Mnie jest w sumie obojętnie, ale mama ciągle to przeżywa.
Przyjaciółka westchnęła, a ja rozdarłam paczkę.
- No nie wierzę! – wybuchnęłam śmiechem, wyjmując z paczki różowy sweterek z kotkiem.
- Czy twój tata czasem nie zapomniał, że masz już 17 lat? Bo to wygląda, jak dla czterolatki – zachichotała Ash.– Chociaż Arianie by się mogło spodobać.
- Tak, ona ma taki słodki styl, choć nie wiem, czy nawet ona mogłaby w tym przyjść do szkoły – odłożyłam sweter. - Ale powiedz mi lepiej, co zamierzasz zrobić z tym nieznajomym?
Zagarnęła kosmyk blond włosów za ucho i westchnęła, a ja usiadłam po turecku i spojrzałam na nią z ciekawością.
- Czy ja wiem… Niby piszemy od dłuższego czasu i wydaje się miły, ale nie wiem dlaczego nie chce powiedzieć mi kim jest. Jest taki tajemniczy… Boję się, że coś ukrywa. Nawet nie wiem, jak wygląda, ile ma lat. Wiem tylko, że chodzi z nami do szkoły – zamyśliła się. – Jak myślisz, kto to może być?
- Obstawiam Jake’a z klasy biologicznej. Ostatnio cały czas o tobie mówi. Słyszałam nawet kiedyś, że ma zamiar zaprosić cię na bal.
- Naprawdę myślisz, że to on? Wiesz, niezłe z niego ciacho! – zaśmiała się. – Ja obstawiałam Daniela, ale może to faktycznie Jake. W piątek odprowadził mnie nawet do domu.
- No widzisz! Daję głowę, że to on.
Szkoda mi było Ashley. Była taką fajną i miłą osobą dla wszystkich, że zastanawiam się, czemu ten chłopak się jeszcze nie ujawnił. Jaki miał do tego powód. Wydaje mi się, ale nie chcę tego mówić Ashley, że jest on może niepełnosprawny lub po prostu brzydki. Wiele wypadków chodzi po ludziach.
- Słuchaj Ashley, myślę, że on po prostu boi się wyjawić kim jest, może myśli, że ci się nie spodoba, albo go nie polubisz. Może on jest od nas młodszy i liczy, że wyrwie taką laskę jak ty. - zaśmiałam się - Miłość jest ślepa. Zobacz chociażby na Arianę. Ona jest taka słodka, taka kochana a zakochała się w tym pajacu.
Ariana była taką uroczą dziewczyną, ale niestety błądziła w miłości. Zakochiwała się w osobach, w których nie powinna. Harry przynajmniej nie był taką osobą, a Ariana w kółko liczyła, że coś z tego wyjdzie, a on miał ją po prostu w dupie. To było najgorsze. Ona się tak dla niego starała, a on nawet nie zwracał na nią uwagi. Debil.
-Masz rację. A tak w ogóle to gdzie Ashton? Zawsze schodził się ze mną przywitać. - przerwała chwilę ciszy.
Mój brat lubił zawsze spędzać z nami czas. Był taki pozytywny, w kółko z nami żartował i się uśmiechał. A w dodatku był taki opiekuńczy.
-Zapomniałam ci powiedzieć. Miesiąc go nie będzie, bo wyjechał do uniwersytetu w innym mieście za dobre wyniki w nauce. Miał pomóc mi remontować pokój. Trzeba tam odmalować ściany i kupić nowe łóżko. Ale chyba będę musiała czekać kolejny miesiąc. Jak nie ma ojca w domu, to mogę liczyć tylko na Ashtona. - odparłam.
-Nie przejmuj się. Co powiesz na małe szaleństwo? - powiedziała włączając na fula płytę z najnowszymi hitami. Podbiegła do mnie i z uśmiechem złapała mnie za rękę. Zaczęłyśmy szaleć i tanczyć. Śpiewałyśmy tekst do „wild child” i szalałyśmy. Nasze dzikie tańce opanowały cały salon. Zaczęłam skakać po sofie i udawałam że śpiewam, Ashley natomiast udawała, że gra na gitarze. Chwilę potem wskoczyła mi na plecy. Czułam, że byłam cała gorąca, a głośna muzyka też zrobiła swoje. Gdy tylko z Ashley znajdowałyśmy okazję to wygłupiałyśmy się i szalałyśny. Nagle Ashley wyciszyła muzykę, gdy poczuła wibrację telefonu. -Ugh, pewnie rodzice. Mówiłam im, że nocuję dziś u ciebie.
Twarz Ash momentalnie zbladła.
Czułam jak przeszedł mnie dreszcz. Nie wiedziałam co się stało. Czy z rodzicami Ash wszystko w porządu i co było w tym sms-ie. Stała przede mną i się nie ruszałam. Podeszła do mnie lekko zaniepokojona.
-Ashley, czy... czy wszystko ok? - patrzyłam na nią, a ona była wpatrzona w okno salonu. Nic nie było za nim widać, gdyż była noc.
-On tami stoi i nas widzi... - po chwili ja również spojrzałam na okno. Już wiedziałam o co chodzi. To co robił ten człowiek było chore.
-Ashl...- zaczęłam mówić, ale nie skończyłam, gdyż szybko złapała mnie za dłoń i pobiegła do korytarza.
-Zgasz4 szybko światło w salonie! Ty poleć zamknąć drzwi! - krzyknęła, a ja szybko to zrobiłam. Czułam, że moje ręce się trzęsły, gdy przekręcałam zamek w drzwiach. Nagle w całym domu było ciemno i cicho.
-Ashley, gdzie ty jesteś!? Zaczynam się bać.
Rozglądałam się po korytarzu szukając postury, ale nikogo nie widziałam, ani nie słyszałam. Co się stało z Ashley. Czemu jej nie słyszę. Już miałam przejść przez korytarz jej szukać, gdy zauważyłam jak po podłodze porusza się cień zza okna. Ten ktoś był tak blisko, przechadzał się wokół mojego domu. Po chwili cień stanął. Zamarłam. Serce dochodziło mi do gardła i biło w rekordowym tępie. Co on zauważył. Czego tu szukał. I gdzie jest do jasnej cholery Ashley. Stałam tam cały czas, ale nidzie nie dostrzegałam jego cienia. Nagle poczułam jak ktoś złapał z tyłu za moje biodro.
sobota, 19 lipca 2014
Rozdział 2
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńWow. Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu :)) Zapraszam do mnie: http://give-me-love-fanfiction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńinowefn ja chcę dalszą część! NOW!
OdpowiedzUsuńPs:Rada na przyszłość. Jak będziesz zmienieć perspektywę to pisz np. POV Lea albo coś. Do ułatwi czytelnikom w czytaniu ;)
przed chwila trafilam na twojego bloga i przeczytalam wszystko i bardzo mi sie spodobalo! (: nie moge doczekac sie nastepnego rozdzialu. (:
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńOmg! Super! Myślę,że ten ,,Obcy" to Harry,ale to się jeszcze okaże. @zuziatrawiska
OdpowiedzUsuńRozkręca się, heh pisz dalej @DoNotGiveUp__
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńCudowny :3
OdpowiedzUsuńBoski *-*
OdpowiedzUsuń/ wera
szybko dawaj ten 3 rozdział bo nie moge sie doczekać ! <3 cudowny !:*
OdpowiedzUsuńWow. Wow. Wow. To takie tajemnicze. I szalone. I super!
OdpowiedzUsuń