sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 1


-Powiedz mi, kogo z twojej rodziny mam zabić! Jedno imię. Możesz wybrać. - mówił głośno wbijając palce w kierownice. Jego kłykcie były aż jasne z wywieranego nacisku. Jechaliśmy z zabójczo silną prędkością. Był środek nocy, więc na autostradzie było bardzo mało aut. Łzy pokrywały całą moją twarz i z nerwów było mi na wymioty.
- Powiedz mi to jedno, pierdolone imię!
- Nie krzycz na mnie! Jesteś chory psychicznie! - pierwszy raz się odezwałam i szybko pożałowałam, gdyż z całej siły uderzył mnie w twarz. Odbiłam się głową o okno i przed moimi oczami zrobiło się ciemniej. Z ciężarem podniosłam dłoń i dotknęłam boku głowy. Spojrzałam na nią i ujrzałam na niej krew. Mocno się starałam by nie stracić przytomności. Wszystko wirowało przed moimi oczami a z boku słyszałam tylko jego głośny krzyk.
- To ty wybierasz kogo mam zabić. Wiem, gdzie mieszka twoja matka. Jak nikogo nie wskażesz to zabiję ją!
Jechał tak szybko każdej chwili mógł spowodować wypadek. Nie mogłam dłużej tego znieść. Nie wiedziałam, co robić, ale jedyną ostatnią deską ratunku było wyskoczenie ze samochodu. Nacisnęłam klamkę i wypchnęłam swoje ciało na zewnątrz. Poczułam silne uderzenie, a moje ciało z niesamowitą szybkością uderzało każdym kawałkiem o jezdnię. Usłyszałam pisk hamulców. Po tym co zrobiłam, wiedziałam, że nie mogę zaprzepaścić takiej okazji i mimo, że wpadłam do niskiego rowu resztkami sił zaczęłam biec dalej. Wbiegłam w las. Tak szybko, że praktycznie w ostatniej chwili omijałam konary wysokich choinek. Normalnego dnia bieganie o tej porze po lesie przez myśl by mi nie przeszło, ale teraz najważniejsze było, aby go zgubić. Pokonywałam strasznie duże odległości w szybkim tępie, zahaczając od czasu do czasu o jakieś krzaki i zarośla. Po pewnym czasie przestałam słyszeć jego wołanie za mną. Myślę, że go zgubiłam. Ukucnęłam pod drzewem nie mogąc złapać tchu. Jedyne co słyszałam to głośne dudnienie mojego serca.

*4 miesiące wcześniej*


Lea's POV
Pierwszy dzień szkoły.
Czemu te trzy wyrazy tak cholernie psują mi mój humor? A szczególnie ostatni. Czemu wakacje muszą zawsze mijać tak szybko, że zanim ja zacznę się dobrze bawić, to one się już kończą?

Dziś przed szkołą w moim domu dużo się działo. Mój starszy brat Ashton na miesiąc wyjeżdżał do uniwersytetu w drugiej części Anglii.  Nie będzie go cały wrzesień. Cieszę się, że się rozwija i będzie wyedukowany, ale będzie mi go bardzo brakować, jako starszy brat opiekował się mną i się o mnie troszczył. Gdy mama na całe dnie wychodziła do pracy to nie bałam się być sama w domu, bo byłam z nim. Ashton stał już z walizką przy wyjściu, gdy nagle mama zadała pytanie czy wziął ze sobą legitymację.
-O kurczę, zapomniałem najważniejszej rzeczy!
-Ty czasem mózgu nie zapomnij- zażartowała mama. - Lea, weź skocz po jego legitymację. Powinna być w kredensie.


Udałam się do salonu podczas, gdy mama poprawiała coś na koszuli Ashtona. Rozbawiło mnie, gdy wywracał przy tym oczami. Mój kochany Ashton.
Otworzyłam pierwszą szafkę, ale w niej znalazłam tylko moje stare zeszyty, nie wiem czemu mama nadal je trzyma. Mogłabym to już dawno oddać na makulaturę, ale ona lubi trzymać pamiątki z mojego dzieciństwa i wspominać jak jej córeczka urosła. Typowa mama. Otworzyłam kolejną szafkę i wyjęłam pudełko. Znalazłam za nim legitymację i już miałam biec ją zanieść, gdy moją uwagę przykuło zdjęcie znajdujące się w pudełku na wierzchu, rozpoznałam małą dziewczynkę strojącą tam, uczesaną w dwa kucyki i z grzywką. To byłam ja. Miałam tam może z 4 latka. Obok stał chłopczyk z kręconymi włosami i oboje trzymaliśmy się za ręce. Jak słodko. Nie mogłam sobie przypomnieć kim był. Pamiętam tylko, że wtedy był miłością mojego życia. Uśmiechnęłam się i schowałam zdjęcie do kieszeni, a nagle z myśli wyrwała mnie mama.
- Masz tę legitymację? Ashton, jak ona się nie znajdzie to nigdzie nie jedziesz.
- Mam, mam, już idę – powiedziałam i udałam się do holu. Dałam Ashtonowi legitymację, a on ją spakował. Spojrzał na mnie, wyciągnął ręce i mocno mnie przytulił.
- Uważaj na siebie, siostrzyczko – powiedział i pocałował mnie w czoło. - za miesiąc się widzimy.
- Tylko, żebym ja babcią jeszcze nie została, Ashton. Jestem za młoda – powiedziała mama i zaczęliśmy się śmiać.
Moja mama była kobietą niezwykle miłą, otwartą i kochaną. Zawsze mogłam na nią liczyć. Była również bardzo pobożna, gdyż w każdą niedzielę nasza trójka bywała w kościele, zawsze w 3 ławce. Byłoby wręcz dziwne, gdyby nas w kościele nie było. Moja mama bardzo dobrze wychowała mnie i Ashtona. Odkąd tato ją zostawił, gdy miałam roczek a Ashton 3 lata, świetnie sobie radziła. Zakodowała mi w głowie, żeby nigdy nie palić, nie ćpać, nie spożywać w dużych ilościach alkoholu. Nic bym przed nią nie potrafiła ukryć. Nawet, gdy nie chcę jej czegoś powiedzieć to ona sprawia, że jej to mówię. Nie wiem jak. Po prostu tak na mnie patrzy, że jej ulegam.
Patrzyłyśmy jak Ashton odjeżdża swoim własnym samochodem.
-No to czas do szkoły! - powiedziała i klepnęła mnie po ramieniu.
-Wieczorem powiesz mi jak pierwszy dzień w szkole, może dojdzie jakiś fajny chłopak do was.
Pierwszy raz od dawna wspomniała coś o "chłopaku". Jeżeli chodzi o nich to nie wiem, jak po ostatnim razie mama na nich reaguje. Do tej pory miałam jednego chłopaka i nie wspominam go ani trochę dobrze. Związek z Deanem zakończyłam równo rok temu i od tamtej pory nie miałam z nim nic wspólnego. Zniszczył mnie. Dosłownie. Dlatego nie spieszy mi się, żeby mieć nowego. Wręcz przeciwnie, nie szukam i nie chcę się zakochać.
Jestem od tamtej pory bardzo chłodna na uczucia innych, ale wolę udawać zimną sukę niż znów cierpieć przez jakiegoś drania.

Ashley's POV
Szybkim krokiem szła w jego stronę. Stał nieruchomo, wpatrzony w przestrzeń przed sobą. Był ubrany modnie, ale cały na czarno. Wiatr zmierzwił jego włosy, a zapach męskich perfum doszedł do jej nozdrzy. Gdy była wystarczająco blisko, odwrócił się. Nie patrzył w jej oczy. Jej usta zadrżały, w momencie gdy spojrzał na nią krwisto czerwonymi oczami. Zaczęła uciekać, ale jej ruchy były bardzo wolne. Próbowała przyspieszyć, ale nie mogła. Nagle poczuła mocne szarpnięcie za długie, blond włosy. Upadła.

-Ashley! - usłyszałam głos matki -Już siódma! Wstawaj!
Wzięłam głęboki wdech i cieszyłam się, że to był tylko sen. Koszmary dręczyły mnie od paru dni i z dnia na dzień stawały się coraz gorsze. Najgorsze, że ciągle pojawiał się w nich ten sam mężczyzna lub chłopak i irytowało mnie, że nie wiem kto to jest. Po samej sylwetce nie mogłam go rozpoznać i zobaczyć jego twarzy. Nie wiem czy miało to związek z chłopakiem z którym piszę już dobre parę miesięcy, ale nadal nie wiem kim jest.
Sięgnęłam po telefon i odczytałam kolejną wiadomość od niego.

Od: X
Dzień dobry, jak się spało? :)


Uśmiechnęłam się do siebie. Byłam jednocześnie podekscytowana, ale i przestraszona. I jeszcze te sny... Muszę porozmawiać o tym z Leą.
-Wstałaś już?
- Tak, tak, już wstaję – odparłam i odłożyłam telefon, nie odpisując. Zastanowię się nad tym później.
Lea's POV
Idąc zatłoczonym korytarzem podczas przerwy, zobaczyłam przyjaciółkę. Ashley była zajęta układaniem książek w szafce.
-Czeeeeść! - mocno ją przytuliłam
- Siemka Lea! - dziewczyna zgarnęła parę podręczników do torby. - Chodźmy szybko na stołówkę. Zaraz zajmą nam miejsca.
- Ja jestem na diecie, nie zaszaleję – zrobiłam smutną minę po czym wybuchłyśmy śmiechem.
Jednak Ashley szybko zrobiła poważną minę, jakby sobie o czymś przypomniała. Widziałam, że coś się stało.
- Muszę z tobą porozmawiać. Chodzi o tego nieznajomego, z którym piszę. - zaczęła.
Do tej pory wiedziałam tylko tyle, że zarywa do Ash, ale nie chce się ujawnić. Ashley była dziewczyną słodką, uśmiechniętą i wesołą, oglądało się za nią dużo chłopców, ale moim zdaniem trzeba nie mieć jaj, żeby nie zagadać w realu, tylko w necie.
- Powiesz mi to na spokojnie u mnie w domu po szkole. Oki?
- No dobrze – westchnęła i poszłyśmy na stołówkę.
Odebrałyśmy swoje jedzenie na tackach i usiadłyśmy przy ostatnim z wolnych stolików. Stołówka była olbrzymia, prawie jak sala gimnastyczna, z ogromem okrągłych niebieskich stolików. Na głównej ścianie wisiało logo naszej szkoły (biały orzeł ze złotym dziobem ubrany w niebiesko-srebrny stój od rugby, tak rugby to sport tej szkoły.) Stołówka, jak i cała szkoła była zadbana i estetyczna. Większość stolików było pozajmowanych, głównie przez "szkole dziunie" ubrane zwykle w krótkie spódniczki i zakolanówki, co chwila robiące focie jedzenia na insta lub selfie na snapa. Osoby, które denerwują mnie tylko tym, że są. Usiadłyśmy z tackami przy chyba jedynym wolnym stoliku. Zaczęłam dobierać się do mojego jogurtu, gdy nagle Ashley złapała mnie za rękę, jej mina mówiła sama za siebie. Zaczęła rozglądać się wokół siebie.
Kolejny sms od nieznajomego.
Od: X
Ślicznie dziś wyglądasz. :)
- Lea, on mnie teraz widzi. On tu jest. - zaczęła panikować. Spojrzałam na nią z przejęciem.
Co do cholery ten koleś odwala?
- Póki jesteśmy razem, w szkole to nic ci nie grozi.
Wzięła głęboki oddech. W sumie nie ma się czego obawiać. W najgorszym wypadku jej tata pracuje w policji i może go namierzyć a jednocześnie raz na zawsze to skończyć. No właśnie.
-Ashley, czemu ty po prostu nie napiszesz mu, żeby do ciebie więcej nie pisał?
-Ja nie chcę przestać z nim pisać. - zaczęła tłumaczyć, co mnie trochę zdziwiło. - piszemy już tyle, że nawet nie mogłabym tego zakończyć. On mnie teraz widzi, a ja jego nie i to cholernie boli. Jako stalker jest dla mnie zawsze bardzo miły, prawi mi komplementy itd. Nigdy mnie nie zastraszał, nie groził. Przywiązałam się do niego.
Rozumiesz? Musisz pomóc mi dowiedzieć się kto to jest.
Nagle zobaczyłam w tłumie zdezorientowanego kolegę z klasy – Marcela. Machnęłam ręką, zapraszając go do naszego stolika. Uradowany chłopak poszedł w naszą stronę, jednak po drodze został kopnięty przez jednego ze szkolnych „bad boyów”. Przyjrzałam im się dokładniej.
    Było ich pięciu, choć przy stoliku siedziało tylko czterech. Zawsze trzymali się razem i byli najbardziej popularni. Dziewczyny śliniły się na ich widok, ale z reguły nie miały u nich szans. Jedyne na co mogły liczyć to chamskie uwagi z ich strony.
Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Ashley.
- Co za idioci – zrobiła ponurą minę. - nie wiem co te puste laski w nich widzą. Są lubiani tylko za to, że jarają, łamią zasady, uciekają ze szkoły.
- Siadaj Marcel, nie przejmuj się nimi. - posunęłam się robiąc miejsce dla kujona.
- Już się przyzwyczaiłem – powiedział smutno.
-Ojj... - Ash objęła chłopaka.
-Na twoim miejscu bym tego nie robił!– krzyknął brunet o szaro-niebieskich oczach, po czym ich stolik wybuchnął śmiechem.
Wkurzona Ashley pokazała mu środkowy palec.
Chłopak uśmiechnął się tylko. Patrzył się na Ashley, a w jego spojrzeniu było coś... coś dziwnego. W pewnym momencie zaczęłam się bać o przyjaciółkę.
- A propos Louisa. - zaczęłam.
- Jaki Louis?
- To ten, któremu pokazałaś faka.
-Aahaaa, co z nim?
- Cały czas się na ciebie gapi.
- Współczuję - Marcel zaśmiał się pod nosem, a Ashley wzruszyła ramionami po czym dodała:
- Ta, pewnie skończyły mu się dziwki.
Rozbrzmiał ostatni dzwonek tego dnia. Pierwszy dzień szkoły nie był, aż taki zły jak myślałam. Wszyscy uczniowie rozeszli się po skończonych zajęciach.
My z Ashley wyszłyśmy tylnym wyjściem unikając tłumu przed szkołą. O tym wyjściu wiedzieli tylko nieliczni. Na ławce, nie daleko wyjścia było „typowe miejsce Alex”. Alexandra była dziewczyną z rozbitej rodziny, znana w szkole jako „ta od dragów”. Była wysoka i szczupła. Zwykle ubierała się na czarno, ale modnie. Inne dziewczyny traktowała patrząc z góry, rozkazując im i pomiatając nimi. Miała się za najważniejszą. Była również bardzo bogata z tego co wiem. Wydaje mi się, że była po prostu zagubiona, a jedyne czego potrzebowała to bliskości z kimś. No ale nie jestem psychologiem. Na razie po jej zachowaniu wnioskowałam, że była suką.

Dziś nie była tam sama. Obok niej, siedzącej na oparciu ławki, stał chłopak z kręconymi włosami, którego brakowało na stołówce. Czarna koszulka opinała się na jego mięśniach, na których widniały tatuaże. Patrzył na nas wzrokiem jakby chciał nas zabić, co sprawiło, że poczułam gęsią skórkę.

- Patrz kogo my tu mamy. - szepnęła do mnie Ashley. Poczułam dreszcze widząc jak
Alex wyjęła z plecaka woreczek z białym proszkiem i ukradkiem wsunęła mu do kieszeni. Chłopak uśmiechnął się bezczelnie i nagle uniósł wzrok. Jego zielone oczy zatrzymały się na nas. Zmierzył mnie spojrzeniem. Bałam się jego spojrzenia. Bałam się Harrego. Nie wiem do czego był zdolny, może to, że nakryłyśmy go z Ashley jak jara, sprawi, że będzie nas prześladował.  Miał na swoim koncie wiele krwawych bójek, upokarzanie dziewczyn, sprawy z policją. Słyszałam, że podobno kiedyś chłopak, który postawił się Harremu oberwał od niego tak mocno, że znalazł się w szpitalu. Cóż, ja będę się od niego trzymać jak najdalej mogę. Wolałam o tym nie myśleć, nie chcę mieć z tym człowiekiem nigdy nic wspólnego. Gdy oddalałyśmy się z Ashley od tamtego miejsca, odwróciłam się i jeszcze raz na niego spojrzałam. Razem z Alex zapalił jointa.

12 komentarzy:

  1. zapowiada się fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe, ciekawe :) - żółtodziobek

    OdpowiedzUsuń
  3. spoko. choc dlugie masz rozdzialy... ok. jako ***** ******** nie lubie czytac ale zachecilas mnie. czytam dalej

    OdpowiedzUsuń
  4. super. czytam dalej:)

    twetter @tomlinsonowa_1

    OdpowiedzUsuń
  5. będę czytac dalej :) @dussy_blue

    OdpowiedzUsuń
  6. Przed przemiana było lepiej:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe, tylko jak to ja nie połapałam się jeszcze w postaciach, ale będę czytać dalej.
    @WildRebeliant

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajne, co prawda na początku i w środku dość zagmatfane, ale będę czytała dalej. Wgl. fajnie że pojawił się Ashton i Dean :D

    OdpowiedzUsuń
  9. No no no. Lecę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super. Bardzo ciekawe. Czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń
  11. 39 years old Executive Secretary Ellary Whitten, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Mysterious Island and Baton twirling. Took a trip to City of Potosí and drives a Ferrari 330 TRI/LM Spider. sprawdz tutaj

    OdpowiedzUsuń

Gdy dodajesz komentarz z anonima to podpisz się na końcu, żebym widziała, że nie komentuje jedna osoba. :) ~Paulina